Forum Naruto For Life. Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Za rękę ze śmiercią [N] [Z] [S]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Naruto For Life. Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chihiro
Jonin



Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nilfgaardu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:25, 29 Gru 2008    Temat postu: Za rękę ze śmiercią [N] [Z] [S]

Dziękuję Van za sprawdzenie błędów ^^

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Dobrze widzi się tylko sercem.

Osada spowita ciemnością, nic nie widać, słychać tyłko głuche krzyki oraz szczęki broni. Stali oboje gdzieś na oboczu wioski. Długa katana, zaplamiona krwią Konoszan, znajdowała się tuż przy jej szyi. Dziewczyna trzęsła się ze strachu. Co jakiś czas przez kark przeszły jej ciarki. Chakra spadła niemalże do zera, przy uleczaniu cierpiących. Tak, największe obawy tamtejszego Hokage w końcu się ziściły. Konoha została zaatakowana przez Akatsuki. Władza nie wiedziała tylko czemu Sasuke Uchiha współpracuje razem z organizacją Brzasku. Tsunade leczyła wszystkich za pomocą ślimaków. Walka znacznie sie przedłużała, większość shinobi poległa, została ich tylko garstka. Czwórka ANBU pomagała utrzymać Gondaime stały poziom chakry. Wracając do pustkowia na którym stała para shinobi. Dawniej tak bliskich sobie, teraz niczym wrogowie stali z bronią wymierzając ją ku sobie. Młoda dziewczyna, szesnastoletnia Haruno Sakura, wpatrzona była w jasny księżyc. Nigdy nie czuła, że może być tak blisko śmierci jak teraz. Łzy, niczym perły spływały jej po policzkach, kapiąc na srebrne ostrze katany, które należało do Sasuke Uchihy. Chłopak stał się jeszcze silniejszy, od ich ostatniego spotkania. Dziewczyna wiedziała, że porywa się na głęboką wodę, chcąc walczyć z Uchihą. Ale chęć obrony wioski stała się jeszcze silniejsza z chwilą ujżenia chłopaka.

- Żałujesz, że mnie poznałaś? - Spytał, przyciskając mocniej katanę do jej szyi.

- Czemu mam żałować? To ty ciągle nas odtrącałeś. Myślałeś, że ja i Naruto nie wiedzieliśmy jaki ból w sobie kryłeś? Mieliśmy o wszystkim pojęcie. - Sakura próbowała odciągnąć ostrze od gardła. Zakończyło sie tylko poranieniem palców.

- Nadal jesteś irytująca jak dawniej...Tak samo upierdliwa i wścibska. Równie dobrze mogło by cię nie być. Na co przydajesz się silnej gwardii Konohy? Sakura..? - Każde słowo dokładnie przestudiował w myślach, tak aby jak najbardziej zabolało tą niewysoka osóbkę. Tyle lat samotności...Przez ten czas zdążył wyuczyć się na pamięć tego lodowatego tonu i kamiennego wyrazu twarzy. Dziewczyna nie wiedząc sama co ma robić, dalej łkała nad swoim losem.

- Tyle lat poszukiwań, tyle starań, tyle chęci... A to wszystko poszło na marne. Chciałabym aby wszystko się cofnęło do powstania dróżyny... - Z kazdym słowem zniżała głos i próbowała nabrać trochę chakry w rękę.

- Ja również. - Wyszeptał jej do ucha. - Zabiłym ciebie już na początku istnienia dróżyny. Tak samo zrobiłbym z Naruto. - Znowu używał tych słów które raniły ją niezmiernie.

- Zostaw ją! - Wrzasnął ktoś z pobliskiego dachu.

- N..Naruto? - Różowowłosa wyjąkała z trudem imię blondyna. Katana coraz bardziej uciskała jej gardło, rozcinając aksamitną skórę. Uchiha prychnął pogardliwie i przejechał ostrzem po szyi dziewczyny. Traciła oraz więcej krwi. Wszystko widziała jak przez mgłę. Świergot Chidori i syk rasengan. Jasna poświata i wszystko zniknęło.





Znów ten koszmar. Wracał co jakiś czas i nękał ją przez kilka dni. Sakura Haruno, dwudziestojedno letna kunoichi, prawdopodobnie już dwa lata temu przerosła swoją mentorkę wiedzą medyczną jak i siłą. Chcąc czy nie, jest najbardziej pożądaną kobietą w Konoha. Różowe włosy sięgające za ramiona, wielkie zielone oczy i pełnie czerwone usta. Dziewczyna marzeń? Możliwe. Wredna, sceptycznie nastawiona do świata, sądząc iż nic nie bedzie takie same jak dawniej...Niemiła, zimna jak lód. Zgorzkniała? Napewno, lecz nie dla swojego jedynego przyjaciela. Nosił on imię Sai. Jedyny przyjaciel, który odwiedział ją reguralnie i nie bał się reakcji jaką może wywołać jedno głupie słowo. Od pamiętnego zdarzenia ze snu minęło równo pięć lat. Jej życie było poukładane według ścisłego planu. Tylko tego dnia dodawała się dodatkowa pozycja do wykonania. Mianowicie odwiedzenie grobu przyjaciela. Spojrzała przelotnie na zegarek. Dziewiąta. Powinna trafić wtedy kiedy nikogo nie ma. Weszła do toalety szykujac się do wyjścia. Równo dziesięć minut. Zbiegła po drewnianych schodach na dół. Wbiegła do kuchni jak oszalała, porwała jabłko i podeszła do lustra. Popatrzała na bliznę, która znajdowała się na gardle. Pamiątka po Sasuke. Zawiązała na szyi opaskę i wyszła z domu. Na ulicach rozkładały się własnie kobiety ze straganami. Rzucała w ich stronę podardliwe spojrzenia. 'Dlaczego oni patrzą się na mnie z takim uśmiechem na twarzy? Dziś jest dzień żałoby...' Wyklinała w myślach. Kierowała się w stronę kwiaciarni Yamanaki. Ino była już ponad rok po ślubie z Shikamaru. Choć chłopak wcale nie był do tego skory, musiał opiekować się kwiaciarnią. Jednakże dziś, blondynka wykładała donice z kwiatami przed sklep.

- Świnia. - Szepnęła Sakura pod nosem, widząc Ino w pomieszczeniu. Pchnęła szklane drzwi i znalazła się w kwiaciarni.

- W czymś pomóc? - Rzuciła przez ramię od niechcenia Ino.

- Jeśli łaska. - Odpowiedziała różowowłosa i schyliła się ku żonkilom. - Wezmę dwanaście tych białych. Bez ozdób.

- Historia lubi się powtarzać, prawda? Tak jak osiem lat temu, znowu żonkile...Jakiś sentyment? - Dociekała blondynka. Sakura nieczekając dłużej, podeszła do Ino, łapiąc ją za bluzkę, tuż przy szyi.

-Nie, historia nigdy się nie powtarza! Wtedy byłam miła, a teraz nie jestem. - Położyła na ladzie pieniądze, porwała kwiaty i wybiegła ze sklepu.

-Phi! Wielkoczoła! - Krzyknęła blondynka.

Przemierzała cmentarz w poszukiwaniu nagrobka przyjaciela. Tylko kilka metrów i ponownie się z nim spotka. Przystanęła przed kremową płytą na krótej było wyryte parę zdań :

'Naruto Uzumaki

Poświęcając siebie, uratował wioskę.

Razem z nim, zginął Kyuubi.'

Dziewczyna położyła pęk kwiatów na ziemi.

- Naruto...Tak mi ciebie brak...Tak bardzo mi ciebie brak... - Szlochała różowo - włosa.



~*~*~*~



Ręka utknęła mu między żebrami blondyna. Kątem oka widział jak Sakura leży półżywa na ziemi, ciężko oddychając. Spojrzał na Naruto, z którego krew wręcz się lała. Jego rękaw przesiąkał czerwoną cieczą aż po sam bark. Wystraszony, patrzał na umierających przyjaciół.

-Sasuke, nawet teraz... - Blondyn odkaszlnął krwią. - Jesteś moim... - Łzy mimowolnie spływały po jego bladych policzkach, kapiąc na czerwoną rękę przyjaciela. - Przyjacielem... - Wyszeptał Naruto, pod którym nogi się ugięły. Sasuke w porę go złapał, wyciągając rękę z martwego ciała. Zza bluzy blondyna wypadła przekreślona opaska Uchihy. W połowie porwana i strasznie podrapana, przesiąknięta krwią, i umorusana w ziemi. Już raz widział pół martwą twarz chłopaka. Teraz nie miał co do tego wątpliwości. Zabił go, bez skrupółów, niezastanawiając się nad tym, jaki sobie sprawia ból. Przeciągnął trupa do ciała Sakury, a sam ulotnił się z miejsca wydarzeń, próbując wymazać z pamieci, to co przed chwilą zrobił.





- Sasuke! Sasuke, co się stało? - Karin szturchała go w bok, przerywając tym samym jego jakże dramatyczne wspomnienia. Nie miał ochoty na rozmowę z tą dziewczyną. Irytowała go identycznie jak Sakura. Ale Sakura, była inna...Starała się go zrozumieć, pomóc. Doskonale pamiętał tamtą noc, kiedy zabił swojego przyjaciela. Wiedział, że rani tą różowowłosą osóbkę, słowami, na które nieliczni by się zdobyli. - Sasuke - kun... - Wyszeptała zalotnie czterooka.

- Karin, odczep się. - Powiedział beznamiętnie, wstając i otrzepując spodnie z ziemi. Sasuke Uchiha, przywódca Taki i po części Akatsuki. Wysoki, dobrze zbudowany, czarnowłosy chłopak, w wieku około 22 lat. Doskonale posługiwał się kataną i swoim w pełni dopracowanym Chidori. Zabił swojego mistrza, brata oraz jedynego przyjaciela. Tak samo chłodny jak zawsze, arogancki, nieprzyjemny, wręcz odpychający swoim zachowaniem. Rozwijał swoje umiejętności związane z sharinganem przy każdej styczności z przeciwnikiem. Jedyny żyjący Uchiha. Madary, pozbył się niedługo po pamiętnym napadzie na Konohę, odbierając mu wzrok a tym samym zyskał wieczny Mangekyo Sharingan. Niestety życie bez przyjaciół, powoli go nudziło. Nadal nie spełnił swojej obietnicy związanej z klanem. Karin już nie raz namawiała go do tego, aby to ona była matką jego dzieci, ale zawsze była odtrącana tymi samymi słowami 'Karin, odczep się.' Fakt, iż opuścił obozowisko i znalazł się w lesie spowitym nocą wcale go nie zdziwił. Lecz nie był świadom tego, że w lesie nie są tylko członkowie Taki. Ktoś nagle chwycił go za ramię. - Sasuke!

- Karin, odczep się. - Wyszeptał, lekko wystraszony.

- Sasuke, posłuchaj mnie choć raz! - Wysyczała przez zaciśnięte zęby, przysuwając się bliżej mężczyzny. - Wyczułam silną chakrę, z głębi lasu. Skądś ją znam...Ale nie pamietam skąd... - Kobieta doskonale wiedziała do kogo nalezy owa chakra, lecz nie chciała tego mówić przy Sasuke. Bała się jego reakcji? Możliwe.

- Jak daleko? - Spytał, uruchamiając sharingan. Dziewczyna przymrużyła oczy, co zawsze pomagało jej bardziej się skupić.

- Około...5 kilometrów stąd, będzie tu za 15 minut.

- Karin, wracaj do obozu. - Powiedział Sasuke, odpychając ją na bok.

- Ale, Sasuke!

- Karin, odczep się. - Rzekł podirytoawny, a dziewczyna posłusznie pobiegła w stronę obozowiska.

- Sam się odczep... - Powiedziała pod nosem czarnowłosa.

Liście głośniej zaszeleściły. To był znak. Oboje przygotowali się do ataku. Odskoczyli od swoich poprzednich pozycji w głąb lasu. Wiatr szastał ich włosmi na prawo i lewo, z wymierzoną na przeciw siebie bronią, jakby intulicja podpowiadała im gdzie znajduje się przeciwnik. Mgła z każdą chwilą była coraz gęstsza, co ograniczało obojgu widoczność. Ruszyli...Głuchy szczęk broni, rozbrzmiał po całym lesie. Różowe włosy wystawały spod maski ANBU z pyszczkiem kota. Poświata księżyca oswietlała ich pole walki. Uwaznie przyglądali się sobie podczas wymiany ciosów. Oboje pozostali nietknięci.

- Wiem kim jesteś. Nie ukrywaj się... - Rzekł Sasuke, unikając potężniego ciosku.

- Nawe jeśli znasz moją tozszamość, nic ci to nie da. Posługuję się teraz pseudonimem, który został mi przydzielony przez Hokge. Ja, Mikei, mam obowiązek aresztować i zabić cię za serię popełnionych zbordni. Z czwartego rozkazu Hokage, Księzniczki Konohy, Tsunade! - Dziewczyna wyrecytowała formułkę, doskonale jej znaną. Chwila nieuwagi, a jej maska leżała już na ziemi. Twarz zalana łzami, oczy pelnie smutku i bólu. Ukrywała uczucia głęboko w sobie, lecz teraz nie wytrzymała. Sasuke starał się zwrócić wzrok w inną stronę, a ona stała niewzruszona. Potok łez płynął jej policzkami, kapiąc na opaskę która była przewiązana na jej szyi. - Poddaj się, a zabiję cię szybko.

- Sakura, ja nie mogę zginąć. Ja jestem jedynym żyjącym Uchiha. - Powiedział spokojnie, wymachując bezsensownie kataną.

- Naruto też był jedynym Namikaze... - Nie przebierała w słowach. Uwielbiała się zadręczać i tonąć w smutku, a gdy widziała zawiedzioną twarz Sasuke, dodawało jej to pewności siebie. Dla niego śmierć była czymś nie do pomyślenia. On, Sasuke Uchiha, niepokonany dotychczas, ma nagle zginąć? Nigdy! Świergot tysiąca ptaków. Tak nazywała się technika którą własnie użył. Katana błyszczała w świetle księżyca, oślepiającym światłem. Stała kilka metrów przed nim, nie ruszając się choćby o centymetr. Widziała jak jego oczy robią się wściekło czerwone, pełnie rządzy śmierci. Już po sekundzie, katana przebiła jej ciało na wskroś, rozrywając tym samym większość narządów.

- Nie mogłaś mnie zabić...Nie wybaczyłabyś sobie tego. - Powiedział z szaleńczym uśmiechem na twarzy.

- Nienawidzę cię... - Wysapała, tracąc z każdą chwilą na siłach. - Ale tak bardzo cię kocham... - Powiedziała, a łzy ściekały jej po policzkach. Chłopak dopiero teraz zorientował się co zrobił. Dlaczego postępuje tak idiotycznie? Zabił przyjaciela zabił też kobietę na której naprawdę mu zależało. Patrzyła na niego coraz bardziej martwym wzrokiem. Życie uchodziło z niej z każdą chwilą. Jej ciało nagle stało się wiotkie, jakby miało rozpuścić się w jego rękach.

- Sakura!!! - Wrzasnął, płosząc stado ptaków, które oblegało jedno z pobliskich drzew. Wyciągnął z jej ciała natychmiast katanę, chwicił ją mocniej w ramionach i wtulił dziewczynę bardziej w siebie. - Sakura...Sakura, przepraszam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chihiro dnia Pon 15:25, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayu
Genin



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Thorn-Gakure
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:33, 19 Sty 2009    Temat postu:

OMG - tyle mam do powiedzenia po przeczytaniu tego.
Niekiedy są błędy - takie rażące jak np. "dróżyna".Ale to nvm...Ślicznie to wszystko ujęłaś.Może jest trochę chaotyczne,ale naprawdę smutne...Saske był taki niefajny :C I brutalny ; (( Jak on mógł zabić Naruto!!!!! *bardzozuyfan* Nic więcej nie powiem,bo mi się klawa powoli psuje od śliny...W każdym razie to jest zajebiste... *w*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Naruto For Life. Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin